piątek, 4 października 2013

NIE dla reprezentacji

Dla większości piłkarzy gra w reprezentacji to gra i spełnienie marzeń. Występ w narodowych barwach to powód do dumy i świadomość iż reprezentuję się Polskę.
Oczywiście piłkarze nie grają za darmo gdyż mogą liczyć na premie za wygrane i awansowanie do wielkich imprez, no i oczywiście na tak zwane " startowe " czyli gratyfikacje za sam fakt stawienia się na zgrupowaniu.
Suma startowego ( 1000 euro) to obecnie zaledwie kieszonkowe dla graczy zarabiających kwoty rzedu od 200 tysiecy do kilku milionów euro. Jednak w przeszłości ( mając na uwadze fakt ze nawet prawie 20 lat temu suma ta była   zbliżona do obecnej) startowe dla graczy z polskiej ligi gdzie nie płacono najlepiej stanowiło pokaźną kwotę w domowym budżecie.

Jednak patriotyzm i korzyści finansowe czasem nie wystarczał i reprezentanci w własnej woli rezygnowali z gry w reprezentacji.
Jako pierwszy taki trend zapoczątkował legendarny bramkarz Jan Tomaszewski. W 1981 roku już jako wiekowy 33 letni zawodnik hiszpańskiego Heculesa Alicante nie mógł się pogodzić z rolą rezerwowego w ekipie Antoniego Piechniczka, i nie widząc szans na wygryzienie z bramki Józefa Młynarczyka ogłosił iż nie chce dalej występować w narodowych barwach.

O ile Jan Tomaszewski był zawodnikiem wiekowym który już raczej schodził z piłkarskiej sceny, to kolejny bohater w momencie decyzji o porzuceniu gry w reprezentacji był dopiero na początku piłkarskiej kariery .To Andrzej Rudy błyskotliwy pomocnik który to w 1998 roku podczas zagranicznego tournne kadry wybrał wolność i pozostał za granicą gdzie wkrótce zaczął błyszczeć w bundeslidze w barwach 1FC Koeln.
Po roku 1989 kiedy miał możliwość powrotu do kadry głośno wyraził niecheć do reprezentowania narodowych barw. W biało czerwonej koszulce zobaczyliśmy go dopiero w 1993 roku kiedy to został odkurzony przez Andrzeja Strejlaua, rok później testował go również Henryk Apostel jednak na arenie reprezentacyjnej Rudy nigdy nie prezentował klasy do której przyzwyczaił w klubie. Rudego już jako gracza słynnego Ajaxu 4 lata później przetestował również Janusz Wójcik w towarzyskiej potyczce z Izraelem i tak zakończyła się jego  reprezentacyjna kariera. Na przestrzeni 13 lat zagrał w reprezentacji 16 razy zdobywając 3 gole.


W przypadku Wojciecha Kowalczyka temat odmowy gry w narodowych barwach pojawiał się kilka razy.
Pierwszy raz odmówił gry w reprezentacji po tym jak PZPN odebrał tytuł Legii po skandalicznej ostatniej kolejce kiedy to razem z ŁKS licytowała się kto strzeli więcej bramek. Tytuł mistrza przyznano Lechowi a obrażony Wojciech obraził się na PZPN. Do powtórki doszło w roku 1996 kiedy to kierownictwo kadry przyznano po raz wtóry Antoniemu Piechniczkowi. Rozpieszczony gwiazdor nieprzyzwyczajony do dyscypliny w kadrze wytrzymał w niej aż trzy dni na zgrupowaniu przed meczem z Rosją. Zdjęty w przerwie meczu na wskutek wyjątkowo słabej tego dnia gry obwieścił wszem i wobec że u Piechniczka grać nie chce.
Jego życzeniu stało się zadość i następny mecz zagrał już za kadencji swojego ulubionego trenera Janusza Wójcika.
Należy dodać iż podczas tego samego zgrupowania z kadry zostali relegowani  ponadto Andrzej Juskowiak i Andrzej Iwan.

Kolejnym zawodnikiem który powiedział nie dla kadry był Maciej Szczesny. W roku 1995 za kadencji Henryka Apostela przez krótki czas był bramkarzem numer 1 w kadrze. Jednak po fenomenalnym występie Andrzeja Woźniaka przeciwko Francji na Parc-de-princes po którym zyskał on przydomek " księcia Paryża" spadł na pozycje nr 2 w reprezentacyjnej hierarchii. Dla zawodnika z bardzo wybujałym ego a do takich na pewno należało zaliczyć Macieja Szczęsnego  pozycja rezerwowego była niesatysfakcjująca z związku z czym pożegnał się on z reprezentacją.

Wyjątkowo  dziwna historia dotyczyła powołania Andrzeja Kubicy na towarzyskie tourne w Tajlandii w roku 1999. Napastnik izraelskiego Maccabi Tel Aviv miał za sobą wyjątkowo udany sezon zakończony zdobyciem tytułu króla strzelców ligi izraelskiej. W nagrodę dostał powołanie od Janusza Wójcika, jednak w reprezentacji nie zadebiutował ponieważ "zgubił" się na lotnisku przed odlotem do Tajlandii, okazało się że w trybie ekspresowym wrócił do Izraela negocjować nowy kontrakt. Nigdy więcej nie miał już szansy na debiut w reprezentacji.
                                                           Andrzej Kubica w barwach Legii

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz